Middlesex Jeffreya Eugenidesa, czyli budowanie tożsamości z rodzinną historią w tle

18:00




O Middlesex słyszałam wielokrotnie i już przed decyzją o zakupie tej powieści znałam podstawę fabuły oraz problemy, które powieść porusza. O mało nie stwierdziłam, że o tej powieści to w sumie wiem wszystko i wcale nie muszę jej czytać. Dobrze jednak, że nie odpuściłam i postanowiłam umilić sobie kilka grudniowych wieczorów czytając Middlesex Jeffreya Eugenidesa. Jakie są moje wrażenia z lektury? Czy jest to rzeczywiście wybitna powieść o dojrzewaniu i szukaniu własnej tożsamości? Zapraszam do zapoznania się z moją recenzją Middlesex Jeffreya Eugenidesa.

"O tym, że to jest prawda, wiemy tylko dlatego, że nam obu to się przyśniło. Na tym właśnie polega rzeczywistość. To sen, jaki śnią wszyscy razem."

Bardzo trudno jest na jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie czym jest prawda. Czy rzeczywistość, którą widzimy jest prawdziwa? Przecież każdy z nas jest przesiąknięty kulturą, w której został wychowany, czy wartościami, które zostały mu wpojone. Prawda natomiast to coś, co powinno być takie samo dla wszystkich. Realne, obecne, widziane tak samo przez każdego człowieka. Skąd więc możemy wiedzieć, że znamy prawdę o sobie, o świecie i o rzeczywistości skoro sami jesteśmy zlepkiem naszych doświadczeń, emocji, kultury i języka? Właśnie tą kwestię porusza w swojej powieści Jeffrey Eugenides autor "Middlesex". 

"I zanim będzie za późno, chciałbym to spisać raz na zawsze- tę szaleńczą, karkołomną wędrówkę jednego genu w czasie. Recensywną mutację na moim piątym chromosomie opiewaj, bogini! Obiewaj, jak rozkwitła dwa i pół wieki temu na zboczach Olimpu, gdy kozy meczały, a oliwki spadały z gałęzi (...) Przepraszam, jeśli czasami wpadam w nieco homerycki ton. To również kwestia genów." Jeffrey Eugenides- Middlesex



Middlesex, czyli podróż zmutowanego genu

Narratorem jest Calliope Stephanides córka Miltona i Tessie Stephanides, wnuczka Desdemony i Leftiego Stephanides. Dziewczyna zaczyna opowiadać historię swojej rodziny rozpoczynając od czasów młodości dziadków i ich życia w maleńkiej wiosce w pobliżu Bursy. Czas, który wybrała narratorka na rozpoczęcie historii jest nieprzypadkowy. Właśnie w tym momencie zaczyna się również opowieść o zmutowanym genie, który został ukryty w każdej komórce ciała członków rodziny Stephanides. Genie, który u Dessdemony, Leftey'ego Miltona i Tessie został wyciszony, przez jego dominującego kolegę. Zmutowanej cząstce DNA przemierzającej drzewo genealogiczne rodziny Stephanides i niczym podłe fatum, grecki los, przed którym nie ma ucieczki ujawniającej się dopiero w drugim pokoleniu u Calliope, która jest hermafrodytą, czyli posiada zarówno drugorzędne cechy płciowe żeńskie jak i męskie. Autor zręcznie zmieszał grecka mitologię z biologią i genetyką, a jego styl jest na tyle prosty, że zrozumie go każdy bez względu, czy zna się na mendlowskich prawach dziedziczenia, czy nie. 

W Smyrnie Zachód i Wschód, opera i politakia, skrzypce i zourna, fortepian i daouli łączyły i mieszały się ze sobą, jak płatki róż i miód w miejscowych wyrobach cukierniczych." Jeffrey Eugenides- Middlesex.



Jeffrey Eugenides ukazuje wiele płaszczyzn tożsamości

W powieści tożsamość płciowa Calliope nie jest jedyną tożsamością poszukiwaną przez bohaterów. Ważnym problemem jest dostosowywanie się imigrantów- Desdemony i Lefty'ego do nowego kraju, jakim są dla nich Stany Zjednoczone. Grecy mieszkający w Ameryce starają się za wszelką cenę zachować swoją kulturę, religię i obyczaje. Izolują się, starając się zachować swoją tożsamość narodową, a jednocześnie muszą asymilować się i adaptować do nowych warunków życia. Gdyż tylko i wyłącznie asymilacja i tolerancja wobec innych kultur pozwoli im na znalezienie pracy, czy kupno domu. Każdy z bohaterów poszukuje swojej tożsamości, poszukuje swojej prawdy o świecie. Desdemona przerażona swoim postępowaniem szuka potwierdzenia swojego błędu. Pomimo, że dzieci, które urodziła są zdrowe, a kokony, które przędzą jej jedwabniki są dalej białe (matka nauczyła ja, że jak kobieta nie jest czysta to kokony jedwabników, którymi się opiekuje mają czarne plamy), to całe życie ma wyrzuty sumienia, chowa w sobie strach przed karą, jaka ją spotka za grzech życia z Leftym. Milton, który odrzuca religię, stara się znaleźć swoje miejsce w społeczeństwie amerykańskim. Robi wszystko by dać swoim dzieciom jak najlepszy start. Tessie jest rozdzielona pomiędzy obyczaje i kulturę grecką, a amerykańską. Tessie, która chciałaby się rozwiać, a jednocześnie został w niej strach dotyczący nowych odkryć i ingerencji w prawa przyrody. Każdy z bohaterów szuka swojego ja, widzi rzeczywistość według własnych wartości. Dla Desdemony wartością jest religia i obyczaje, dla Miltona pieniądz. Każdy z nich śni swoją rzeczywistość i trudno jest go przekonać, że inna osoba może ją odczuwać zupełnie inaczej. 

Middlesex to powieść o nauce tolerancji i zrozumienia

Wydaje się, że wybranie greckiej rodziny jest strzałem w dziesiątkę jeśli chodzi o naukę tolerancji i zrozumienia. Członkowie rodziny Stephanides są wychowywani w zamkniętym kręgu greckiej kultury i religii prawosławnej. Desdemona i Lefty zanim  trafili do Ameryki byli mieszkańcami maleńkiej wioseczki, gdzie zabobony i mity stanowiły porządek dzienny. Oni też wychowują swoje dzieci przekazując im swój konserwatywny sposób myślenia, przez co w książce objawiają się różne rodzaje nietolerancji i podziału. Istnieje wyraźny podział obowiązków według płci, nietolerancja wobec czarnoskórych mieszkańców Detroit oraz nieumiejętność zaakceptowania wszelkiego rodzaju odstępstw od normy. Jak w tym wszystkim ma się odnaleźć kilkunastoletni hermafrodyta, który właśnie dowiedział się, że może być albo mężczyzną albo kobietą? A jak zareagują jego rodzice, którzy całe życie wychowywali go jako córkę? Właśnie te problemy podejmuje w swojej książce Jeffrey Eugenides. Pomimo, że są one ukryte i nikt o nich w powieści nie mówi głośno.

Middlesex jako powieść z miastem w tle

Middlesex jest również  portretem miasta. Autor opisuje Detroit, miasto fabryk,  w różnych okresach. Rozpoczyna od powstania fabryki Forda, poprzez jej mechanizację, bunt czarnoskórych mieszkańców aż do czasów współczesnych i upadku większości fabryk. Łatwość z jaką Jeffey Eugenides opisuje miasto pewnie wynika z jego osobistych doświadczeń, gdyż autor urodził się i mieszkał w dzieciństwie w Detroit. Opisuje problemy z jakimi musieli zmierzyć się mieszkańcy od roku 1923 aż do teraz. W sumie autor poświęcił przynajmniej akapit każdemu z miast, w którym przebywali bohaterowie. Rozpoczynając od podróży Desdemony i Lefty'ego do Smyrny. Autor opisuje nie tylko historię, ale i smak, zapach i barwę tego nieistniejącego już miasta oddając w ten sposób mu hołd. Opisy historii miast napisane ręką Jeffreya Eugenidesa są tak zgrabnie wplecione w fabułę, że nie nużą czytelnika.

"Być może najlepszym dowodem na patriarchalny charakter języka jest to, że nadmiernie upraszcza uczucia. Żałuję, że nie mogę dysponować skomplikowanymi hybrydowymi nazwami emocji, takimi jak tworzone przez tasiemcowe niemieckie konstrukcje: na przykład >>radość towarzysząca nieszcześciu<<, >>rozczarowanie wynikające ze spania z własnymi fantazjami<<."

Middlesex- opowieść o rodzinie



Middlesex- opowieść o rodzinie

Middlesex nie traktuje jedynie o dojrzewaniu i odnajdowaniu własnej drogi. Na pierwszym miejscu jest to dla mnie opowieść o rodzinie z jej problemami, słabościami oraz małymi radościami. Jest to opowieść nie tyle o więzach rodzinnych, co o różnicach między pokoleniami. Różnicach w problemach jakim dane pokolenia muszą sprostać oraz różnicach w myśleniu i powolnej adaptacji do warunków życia. Desdemona i Lefty, czyli pokolenie dziadków, to osoby najbardziej konserwatywne, bojące się nowości i postępu.  Zatopione w kulturze i obyczajach swojego narodu. Pokolenie, które przeżyło wojnę i kryzys. Kolejnym pokoleniem już urodzonym w Ameryce jest Milton i Tessie. Pokolenie ludzi, którzy wiedzą czego chcę. Pragną znalezienia lepszych możliwości dla swoich dzieci. Nie będący już tak zakotwiczeni w kulturze greckiej. I ostatnie najmłodsze pokolenie Calliope, które jeszcze nie wie czego chce. Pokolenie, które dorastało mając wystarczająco wszystkiego i szuka swojego miejsca na Ziemi. Niczym postęp technologiczny młodsze pokolenia wypierają starsze, a dawne zabobony i ograniczenia się zacierają. 

Podsumowanie 

Middlesex Jeffeya Eugenidesa to literatura, którą można czytać godzinami. Dobrze wykreowane postaci, niełatwa tematyka przedstawiona w prosty i subtelny sposób. Opowiadając o rodzinie Stephanides Jeffrey wtrąca swoje refleksje na temat rzeczywistości, życia, miłości, tolerancji, asymilacji czy seksualności. Powieść rzeczywiście napisana jest pięknym językiem, którym autor operuje ze swobodą gawędziarza. Często nawet specjalnie ucieka od głównych wydarzeń, aby  wtrącić jakiś wyszukany komentarz czy anegdotę. Dzięki temu trudne tematy podjęte przez autora nie dodają ciężkości jego prozie. Jestem również pod wrażeniem wiedzy biologicznej Jeffreya Eugenidesa. Widzę, że coraz większa liczba pisarzy skrupulatnie przygotowuje się do napisania swoich powieści. Dzięki temu nie popełniają błędów logicznych, nie przeczą prawom natury. Wspaniałe jest połączenie praw natury i biologii z mitologią grecką. Porównanie mutacji genetycznej, która czeka aby się ujawnić, do mitologicznego fatum zmieniającego całkowicie losy bohatera w najmniej spodziewanym momencie, było ciekawym zabiegiem. Oceniam powieść na 9/10. Jest to jedna z tych książek, które są napisana wspaniale. Mimo wszystko nie należy do tych, które są w stanie zmienić moje życie, nauczyć mnie nowych prawd. Na pewno nie przeczytam jej drugi raz i to nie dlatego, że jest zła, tylko po prostu historia Calliope jest już dla mnie zamknięta.


W skrócie- moja opinia o Middlesex

Tytuł: Middlesex
Wydawnictwo: Sonia Draga
Rok wydania: 2015
Kategoria: obyczajowe, tożsamość, seksualność, płeć, odmienność, tolerancja, rodzina, obyczaje, kultura
Dla kogo: miłośników powieści obyczajowych, miłośnicy kultury greckiej, mitologii, osoby, którym nie przeszkadzają opisy miast, zwolnienia akcji, przemyślenia i refleksje, miłośników wielopokoleniowych historii o rodzinach, historii z miastem w tle, 
Największe zalety: symbole i metafory związane z mitologią grecka, wspaniały język, dużo anegdot, przemyśleń i refleksji, ciekawie opowiedziana historia miasta Detroit, ciekawostki historyczne wraz z przemyśleniami, dobrze zbudowana akcja, wydarzenia się schodzą w jedną całość, zwarta opowieść otwierająca akcję i zamykająca ją, pełnokrwiści bohaterowie ze swoimi problemami i ograniczeniami, pięknie przedstawiona kultura i obrzędy greckie, można się dowiedzieć dużo ciekawych rzeczy
Największe wady: czasami autor zanurza się  w swoich refleksjach odrywa się od głównego wątku, poetycki język i niejednoznaczne opisy nie muszą się podobać wszystkim czytelnikom, wprowadzenie słownictwa medyczno-biologiczngo może sprawić, że niektórzy czytelnicy się pogubią, okładka jest przepiękna, ale łamie się w trakcie czytania i zostają na niej brzydkie zagniecenia.
Podobne lektury: Podobne opisy miast, kultury i tradycji - Dzieci Północy Salman Rushdie

Szczerze polecam i pozdrawiam 



Follow my blog with Bloglovin

You Might Also Like

6 komentarzy

  1. Książka wydaje się fascynująca, skomplikowana i pełna intrygujących wątków:) Wiele o niej słyszałam, więc czas przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam serdecznie, zwłaszcza jak lubisz niebanalne historie z refleksjami na temat tożsamości i rodziny.

      Usuń
  2. Zawsze jestem zachwycona, gdy ktoś recenzuje tę powieść - jeśli robi to umiejętnie, rozważając wiele aspektów rozbudowanej fabuły, tym bardziej się cieszę:) Dla mnie Eugenides urósł do rangi jednego z ukochanych autorów. Nie mogę się doczekać, kiedy wyda coś nowego, bo już zaczynam tęsknić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, ze recenzja Ci się spodobała. Ja mam jeszcze do przeczytania "Intrygę małżeńską" i "Przekleństwa niewinności" więc mam nadzieje, że jego nowa powieść wyjdzie zanim skończę czytać te dwie książki. Niestety trudno mi jest po Middlesex przeczytać Muzę Jessie Burton bo główna bohaterka denerwuje mnie płytkością. A problemy społeczne w książce są tak wspomniane mimochodem.

      Usuń
    2. Po Eugenidesie trudno będzie Ci czytać wiele książek;) "Przekleństwa niewinności" to chyba najlepszy debiut, jaki czytałam w życiu. Krótka, głęboka, niesamowicie emocjonalna powieść. "Middlesex" jest z pewnością najbardziej pozytywną książką autora, więc przygotuj się na mentalną chłostę;)

      Usuń
    3. Dobrze, że teraz zaczęłam czytać "Ktoś we mnie", a nie "Przekleństwa niewinności", bo z zapaleniem płuc i gorączką to pewnie jeszcze bardziej rozłożyła by mnie na łopatki. Nie wiem dlaczego, ale jak jestem chora, to bardziej emocjonalnie do wszystkiego podchodzą.

      Usuń

Zapraszam do dyskusji na temat książek i pisarzy:)