Witam!
01:31Witam!
Nazywam się Magda i postanowiłam zostawić po sobie mały ślad w internecie.
Ostatnio
zainteresowałam się blogami książkowymi, a ponieważ sama jestem niepohamowanym
książkoholikiem, nie mogłam poprzestać na samym czytaniu blogów. Szczerze
powiedziawszy nigdy nie pomyślałabym, że same recenzje książek mogą być takie
interesujące.
Ba! Nawet uważałam, że lepiej jest poświęcić czas na czytanie samych książek niż ich recenzji. Jednak ostatnio całkowicie zmieniłam zdanie. Duży wpływ na moją decyzję miało przeczytanie „Ścieżek Północy” Richarda Flanagana. Otóż zaraz po lekturze oceniłam powieść powiedzmy gdzieś na 7 w skali 10 stopniowej. Po jakimś czasie coś mnie podkusiło, aby poczytać opinie innych, gdyż więcej się spodziewałam po tej książce. Dzięki dwóm niezwykle ciekawym recenzjom zupełnie zmieniłam sposób patrzenia na „Ścieżki Północy” i zauważyłam treści, które wcześniej gdzieś mi uciekły. Dlatego teraz czytam recenzje innych książkoholików. Nie służą mi one jednak do podejmowania decyzji czy przeczytać daną pozycję. Zazwyczaj czytam recenzje po skończeniu lektury i jestem zdumiona tym, ile jest różnych sposobów patrzenia na tę samą lekturę. Macie też tak czasem? Ja czytam dwie lub trzy recenzje danej książki i widzę, że każda z nich traktuje o innych wadach i zaletach dzieła, każda niesie ze sobą inny odbiór i inne emocje. To jest naprawdę ciekawe ile różnorodnych refleksji wynoszą dwie zupełnie inne osoby z lektury tej samej powieści.
Ba! Nawet uważałam, że lepiej jest poświęcić czas na czytanie samych książek niż ich recenzji. Jednak ostatnio całkowicie zmieniłam zdanie. Duży wpływ na moją decyzję miało przeczytanie „Ścieżek Północy” Richarda Flanagana. Otóż zaraz po lekturze oceniłam powieść powiedzmy gdzieś na 7 w skali 10 stopniowej. Po jakimś czasie coś mnie podkusiło, aby poczytać opinie innych, gdyż więcej się spodziewałam po tej książce. Dzięki dwóm niezwykle ciekawym recenzjom zupełnie zmieniłam sposób patrzenia na „Ścieżki Północy” i zauważyłam treści, które wcześniej gdzieś mi uciekły. Dlatego teraz czytam recenzje innych książkoholików. Nie służą mi one jednak do podejmowania decyzji czy przeczytać daną pozycję. Zazwyczaj czytam recenzje po skończeniu lektury i jestem zdumiona tym, ile jest różnych sposobów patrzenia na tę samą lekturę. Macie też tak czasem? Ja czytam dwie lub trzy recenzje danej książki i widzę, że każda z nich traktuje o innych wadach i zaletach dzieła, każda niesie ze sobą inny odbiór i inne emocje. To jest naprawdę ciekawe ile różnorodnych refleksji wynoszą dwie zupełnie inne osoby z lektury tej samej powieści.
Ja również
postanowiłam się dzielić tu w małym, ale moim własnym, skrawku Internetu
przemyśleniami i refleksjami dotyczącymi lektury przeróżnych tytułów. Mam
nadzieję, że trafie nie tylko na osoby o podobnym guście, ale i czytelników
zupełnie innych niż ja. Osoby, które zainteresują mnie swoją historią
(oczywiście na temat książek!), pokażą zupełnie inny punkt widzenia. Myślicie,
że nie będzie trochę nad wyraz jak napiszę, że ile jest czytelników tyle tak
naprawdę jest historii. Pomimo, że w każdej książce jest tylko jedna treść to
jednak każdy inaczej ja odbiera.
Według mnie to jest
cudowne, że wszyscy czytamy takie same zdania, zlepki takich samych literek, a
dla każdego z nas znaczą one coś zupełnie innego.
A co Wy o tym sądzicie?
PS. Mam nadzieję,
że dość szybko ogarnę prowadzenie bloga od strony technicznej. Kolejne
wyzwanie, ale kto ich nie lubi.
Pozdrawiam Was
0 komentarzy
Zapraszam do dyskusji na temat książek i pisarzy:)